środa, 16 października 2013

Jesień, jesień!!!

Tak na prawdę siedzę teraz zgięta w "pół" przez grypowo-żołądkowo-podobnego wirusa i nie mam ani odrobinę mocy do pracy. Przeszywam pojedyncze modele, których termin już się świeci na czerwono i "krzyczą" do mnie i wiem, że muszę choć nie bardzo wcale chcę.

Mam za to trochę czasu na planowanie i jakoś takoś wpadają mi pomysły. Podzielę się w Wami (to może mój małżonek drogi  kapkę się zmobilizuje) takim oto nowym nabytkiem. Otóż pozwoliłam sobie zaszaleć i stałam się posiadaczką maszyny Husqvarny (a jakżeby inaczej :))), która bardziej wyszywa niż szyje. I tak mogę (a właściwie będę mogła, jak mi mężuś zsynchronizuje wszystko, bo ja sama jestem noga z techniki) wyszywać nie tylko litery i całe słowa, ale nawet obrazki, które sama zaprojektuję!! Jestem niesamowicie podekscytowana tym faktem, bo widziałam już efekty i tylko czekam aż się do niej dobiorę :))) Najpierw jednak sprawy domowe trzeba ogarnąć: nalewka śliwowica już czeka na filtrowanie, miodówka w trakcie, jeszcze lawendowe woreczki do szaf i... wtedy znajdę moment na rozkminienie mojej nowej maszynki. Cudnie! Personalizacja toreb już tuż tuż...

Dodam jeszcze pytanie, czy macie doświadczenia z hafciarkami? Jakie materiały najlepiej "idą" a jakich unikać?

Z tego powodu, iż sklepu jeszcze nie mam, choć bardzo bym chciała mieć, to przeglądanie modeli toreb jest trudne. Wiem, wiem i intensywnie szukam sklepiszcza na moją kieszeń, do którego dumnie wstawię moje torebki. Póki co na mailowe zapytania mogę odpowiedzieć tylko w taki sposób - wrzucę zdjęcia z podpisami toreb tutaj na bloga. Sprzedane produkty można także przeglądać pod linkami do Pakamery czy Decobazaaru. Mam nadzieję na dziś dzień "styknie" :))



Torby 3w1 w cenie 130zł




Kieszeniowa w cenie 140zł



Olbrzymka w cenie 150zł







Klasyczna w cenie 140zł


 


Worek z alkantary w cenie 150zł, w połączeniu za skóra 160zł







Nowy model workówka01 w cenie 140zł





Workówka02 w cenie 140zł

Do tego trzeba doliczyć wysyłkę pocztą 11zł lub kurierem 30zł.

Można oczywiście dobrać indywidualnie każdy kolor z dostępnych alkantar (eko zamsz), a do tego podszewki. Są jeszcze płótna, dżins, skóry....:))
Pozdrawiam ciepło i (mam nadzieję) zdrowiejąco
MMS


eko zamsze - alkantary

piątek, 19 lipca 2013

Doświadczenie



Siedzę sobie właśnie wsuwając płatki z mlekiem i słuchając "...kap ...kap ...kap". Akurat na weekend wielka, dorodna i gruba rura postanowiła przestać być szczelna. No to moi goście będą mieli basen w domu. A co! Na wypasie wypoczynek. Na szczęście nie jest tak źle, mam nadzieję, do poniedziałku nie utonę. Był pan hydraulik, rzucił fachowym okiem i powiedział co i jak zrobić, co oni zreperują za te dwa dni i uspokoił mnie, że obejdzie się bez kucia. Skąd to wiedział? Bo pracuje już wiele lat w zawodzie i z doświadczenia wie...

Kilka dni temu zajrzał do mnie mechanik "od maszyn do szycia". Poprzeglądał moją przemysłówkę, nasmarował, wyczyścił, wyjął kłaczki, farfocle i wszystko inne co tam wpadło (nawet szpilka się zdarzyła!), wyregulował to i owo, poopowiadał co zrobić żeby się lepiej szyło, żeby szpulka się nie ślizgała i tysiące, tysiące innych rzeczy... Skąd to wie? Bo reperuje takie rzeczy od lat. Z doświadczenia wie...

Zabieram się na dniach (jak tylko rurę mi zatkają, w sensie w mieszkaniu, nie mnie osobiście) za robienie nalewki wiśniowej, a potem malinowej. Wszystko już czeka gotowe prócz owoców. Wiem, że trzeba je myć tak a nie inaczej, że do butli się je wtacza a nie wrzuca, że nie mogę być uszkodzone, żeby filtrować przez watkę, żeby... No właśnie, to też wiem od kogoś, kto robi to od lat. Moja babunia zaraziła miłością do nalewek męża i jest teraz jej ukochanym wnukiem. Podczas  debiutu wisieli na telefonie i na odległość wymieniali spostrzeżenia. Różnica wieku? Jaka różnica? :)))

Czasem męczy mnie to co nowe, szybkie, błyszczące i koniecznie model wyższe. Czasem lubię starsze, sprawdzone, znajome i takie bliskie. Uwielbiam kontakty z ludźmi, którzy  w naszym szybkim XXI w często (niesłusznie) czują się  niepotrzebni albo za starzy, bo mają taką wiedzę, takie DOŚWIADCZENIE, że nie można przestać ich słuchać z zapartym tchem. Nie dzisiejsza chyba jestem (?)
Serdecznie pozdrawiam wszystkich i tych nowoczesnych i zacofańców jak ja :)) Dobrego dnia!

ps. a ja siedzę i szyję wciąż...:))))












czwartek, 6 czerwca 2013

...w kupie raźniej i historia torebki :)

Miałam ostatnio przyjemność... Albo nie, zacznę od tego co to w ogóle jest.
W mojej miejscowości dość prężnie działają kobietki. Raz w miesiącu (nie jest to może zbyt często, no ale wiadomo, dzieci, praca, obiady, sprzątanie i ratowanie świata, czyli codzienność nie pozwala) ta fantastyczna grupka kobitek spotyka się aby pogadać, pożartować napić się kawki, zjeść ciacho (zawsze są takie pyszne!!). Zwykle są to spotkania tematyczne i ktoś opowiada o ciekawostkach, ważnych, mądrych sprawach, czyli porusza tematy z których można się czegoś dowiedzieć. Ostatnio zahaczyły temat mody. Bomba dla mnie :)) Koleżanka opowiadała o kolorach, kobietach - porach roku, czyli co i jak nosić w jakich barwach, co jest dopuszczalne ewentualnie, a czego nie, absolutnie, kategorycznie, w ogóle to zakazane jest, nie nosić. Miałabym niby pożegnać się z moim kochanym turkusem. Oooo co to, to nie ;)

Wracając do wątku bo się rozłażę, zostałam poproszona o "torebki". No ale jak torebki? Że co? Że przynieść je? Szyć? Nie za bardzo wiedziałam co zrobić, bo miałam niby siebie zaprezentować. Wcześniej wspomniana koleżanka podsunęła mi pomysł pokazania swoich wyrobów, półproduktów (czyli tych wszystkich kochanych ścinków, ścineczków, filców, skór, zamszów - moich śmieci jednym słowem ;)) oraz historii torebki w pigułce. Czyli jak ktoś ma ochotę zapraszam (źródła różne :))

Torebki podobno były już w Starożytności, a konkretnie w Starożytnym Egipcie i były raczej domeną mężczyzn - jakieś sakieweczki przytroczone do paska. Nie były jednak zbyt popularne. Takie udokumentowane wzmianki o tej części garderoby pochodzą z okresu Średniowiecza. Miały także postać woreczka i używane były przez wielbicieli gier hazardowych do trzymania żetonów. Panie z wyższych sfer wykorzystywały je przy zbiórkach pieniędzy na cele dobroczynne, stąd późniejsza nazwa torebeczek: jałmużniczki.

Torebka staje się domeną kobiet dopiero za Ludwika XIV, który to jako pierwszy wbił się w trzyczęściowy garnitur. Zestaw miał tyle kieszeni, że mężczyźni porzucili torby na rzecz tych właśnie kieszonek.
Czyli  już wiemy do kogo należy mieć pretensje, gdy kurtka męża/brata/partnera/... (wybrać lub wpisać dowolnie) waży 10kg, bo są tam "tylko": portfel, klucze, kluczyki z auta, papiery, chusteczki, długopisy, notatniki, kalendarz... itd ;)

Tak naprawdę rozkwit torebkowego rynku zaczyna się w XIX wieku, gdy podróże koleją stają się popularne. Wtedy też nowoczesne kobiety razem ze swoimi kuframi, skrzyniami i połową dobytku podróżują w odległe miejsca np. na wakacje i potrzebują podręcznych toreb, na osobiste drobiazgi. Na przeciw ich potrzebom wyszedł Louis Vuitton (nie przekręciłam??) i Hermes.
Po I Wojnie Światowej w latach 20. obiektem pożądania stają się małe kopertówki, najlepiej wyszywane, błyszczące, frędzlowane. Kobiety zaczynają kupować je w wieeeelkich ilościach (tak nam już chyba zostało ;). Wszystko zmienia się podczas II Wojny. Wtedy wkracza szara rzeczywistość i wszystko musi być praktyczne. Małe cuda idą do lamusa, a popularne stają się torby na ramię - czyli takie mieszczące pół świata i jeszcze więcej. Od zakończenia wojny oraz rozkwitu New Look'u Diora, torby zawładnęły umysłami kreatorów mody i (mam nadzieję) nie wyjdą nigdy z użycia :))

Nie zanudziłam? To była super mini pigułka z ciekawostką.

Oczywiście szyłam (to cudowne, zamówienia!!!) i wrzucam i chwalę się kilkoma fotkami.
















 Wszystkich ciepło pozdrawiam w te deszczowe chwile (a sio, kysz pogodo!!)
MMS :))