wtorek, 5 marca 2013

Maszyna przemysłowa z potrójnym transportem okiem samouka :)

Zacznę od tego, że bardzo się cieszę z tego powodu, że recenzja singera 4411 się podoba i przede wszystkim jest pomocna. Otrzymuję dość sporo maili i wiadomości na ten temat, pojawiają się też komentarze i na tyle ile umiem, staram się odpowiadać na pytania i wątpliwości. Mam nadzieję, wychodzi mi to ;))
Pojawiła się ostatnio prośba o recenzję maszyny przemysłowej do ciężkiego szycia, która zastąpiła mojego singera. To taka dość nietypowa maszyna, ale wiem, że niełatwo się dowiedzieć czegoś na taki temat i pomyślałam, że napiszę co wiem i czego się nauczyłam. Mam nadzieję rozjaśni to trochę sytuację.

Po pierwsze dlaczego w ogóle zastąpiłam singera 4411 takim sprzętem?
Nadal uważam, że singer 4411 jest rewelacyjną maszyną, ale nazwanie jej półprofesjonalną i kaletniczą jest jednak na wyrost.
Maszyna dawała sobie doskonale radę z alkantarami, dżinsem i podobnymi materiałami, ale ze skórą było gorzej. Zdarzały się też sytuacje, w których przy grubych torbach "omykała oczka" na np. dekoracyjnych stebnówkach i torba była do wyrzucenia. Zaczęło mnie frustrować, że do maszyny siadam ze stresem, a nie z pasją szycia, że bardziej się denerwuję, niż cieszę swoją pracą. Zaczęłam więc szukać informacji na stronach, blogach, forach (ekrawiectwo dzięki!!) i dowiedziałam się, że najlepsza do takich rzeczy jest maszyna z potrójnym transportem.
W skrócie - zasada jej działania jest taka, że oprócz dolnego transportu ząbkowego (te ząbki pod stopką), działa też transport igłowy oraz stopkowy (nie wiem jak to się profesjonalnie nazywa). W każdym bądź razie każda z tych trzech części przesuwa materiał, co ułatwia szycie. W połączeniu z ogromną siłą daje właściwie nieograniczone możliwości.


Sprzętu szukałam w momencie, kiedy nie wierzyłam w to, że torby się będą sprzedawać i podobać, więc co tu kłamać, chciałam zwyczajnie przyoszczędzić. Zdecydowałam się na tańszy i używany odpowiednik maszyny markowej - Excel 4400.
Znalazłam duży serwis maszyn, z którym w telefonicznej rozmowie wyjaśniłam o co mi chodzi i gdy już wiedziałam, że trafiłam na odpowiednie osoby wybrałam się w podróż przez pół Polski, żeby ją zobaczyć.
Nie chciałam kupować w ciemno, przez internet, bo kiedy ktoś się zna, może sobie na coś takiego pozwolić. Ja niestety jestem samouk i zależało mi na tym, żeby sprawdzić czy się z maszyną "dogadam". Polecam takie rozwiązanie wszystkim niepewnym. Przy pierwszej maszynie nie szyło mi się dobrze, gdy zasiadłam za mojego "chińczyka", od razu wiedziałam, że to jest to czego szukam. Przezornie wzięłam kawałki skór, aby sprawdzić czy maszyna da radę.





Maszyna tego typu ma swoje plusy i minusy, jak każda rzecz.
Przede wszystkim jest to sprzęt w wielką mocą, więc podczas szycia trzeba zachować jakieś tam minimalne zasady bezpieczeństwa. Mojej znajomej maszyna przemysłowa do lekkiego szycia przeszyła palec na wylot. Tutaj bardzo dbam o to, żeby paluchy się nie znalazły w zasięgu igły ;))

Chińczyk przeszywa właściwie wszystko. Nie trzeba go jakoś intensywnie regulować. Moja maszyna na ustawieniach serwisowych szyje do tej pory (z wyjątkiem naprężenia nitki). Nie zmieniałam też od listopada ani razu igły do szycia. Ciągle jest skubana ostra jak brzytwa - ostatnio przecięłam sobie nią palec :/

Długość ściegu też jest inna niż w przeciętnej domówce - rozpiętość w mojej sięga między 3 a 10mm, dzięki czemu dekoracyjne przeszycia w skórze czy płótnach są takie "przejrzyste". Ach i trzeba oczywiście pamiętać, że to stebnówka, więc ma tylko ścieg prosty w przód i tył.
Z dodatkowych "bajerów" ma nawlekanie nitki na szpulkę i centralne smarowanie. Tak na chłopski rozum znaczy to tyle, że nie muszę oliwić maszyny rozbierając ją, tylko wlewając pod spód do odpowiedniego pojemnika olej we wskazanej przez miarkę ilości. Jest to podobno niesamowite udogodnienie. Wcześniej nie miałam styczności z innymi maszynami tego typu, ale wierzę na słowo ;))

Maszyna to oczywiście oprócz metalowego i bardzo ciężkiego korpusu: stolik, silnik (umieszczony pod blatem stołu), pedał i stojak (wysięgnik? tyczka?), na której umieszczone są szpulki do szycia. Niestety nie mam u siebie lampki, ale wiem, że gdy kupuje się nowy sprzęt, można sobie takie cuś zażyczyć. To samo tyczy się silnika. W zależności od tego, gdzie chcemy pracować, trzeba dobrać silnik 400 volt lub 230 volt.

Sprzęt w wersji podstawowej (bez automatyki i szmerów bajerów) jest niesamowicie prosty w obsłudze i intuicyjny. Trzeba ogarnąć tylko podnoszenie stopki nogą (a właściwie udem), regulacje długości ściegu i heja!

Minusem jest to, że nie każdy serwis maszyn przyjmie taki sprzęt do naprawy. Często warsztaty zajmują się tylko maszynami domowymi. Poza tym zwykle jest to serwis wyjazdowy do klienta. Ciężko jest przewozić tyle ważącego potwora (ja go ledwo unoszę) samochodem osobowym, bo jest to zwyczajnie niewygodne, nie do każdego auta wejdzie ( u mnie zmieścił się ledwo, ale to dlatego, że mąż jest mistrzem kompresji :)) i może się uszkodzić na jakimś wyboju czy dziurze, a u nas o takie atrakcje drogowe nie trudno.
Piszę to z tego względu, że moja maszyna ma taką opcję, że gdy coś jest nie tak (wejdzie nitka do bębenka, zapląta się gdzieś w środku) chińczyk rozprzęga się, czyli transport zostaje odłączony od maszyny i nie można dalej szyć. Dzieje się tak, aby zapobiec ewentualnej awarii mechanizmów wewnątrz. Po takim czymś trzeba ją na nowo "nastawić", połączyć. Mnie udało się dokonać tego samodzielnie, ale co się najadłam stresu, strachu i nerwów, że mi nowa maszyna padła, to moje.

Na pewno ktoś, kto jest profesjonalnym krawcem czy serwisantem wytknie mi tysiąc nieudolnych i nieprofesjonalnych sformułowań, ale jak pisałam jestem laik i samouk uprawiający wesołą twórczość :))  Pisałam jak się szyje, jak maszynę prowadzi i jak ją wybrać.
Z ważnych rzeczy przypomniała mi się jeszcze jedna sprawa. Jeśli decydujecie się na kupno maszyny używanej koniecznie poproście o instrukcje. Jeśli kupujecie odpowiednik jak ja, zapytajcie się jakiego modelu to kopia i zaopatrzcie się w instrukcję oryginału. To niewiele zachodu, a w przypadku awarii, bądź konserwacji sporo wyjaśnia.
Na zakończenie tego przydługiego opisu mogę dorzucić zdjęcia, tego co maszyna zrobiła i jakie grubości pokonuje.
Mam nadzieję, nie zanudziłam ;)
Pozdrawiam ciepło i słonecznie - idzie wiosna
MMS
















ps. Gdyby ktoś chciał kontakt do "mojego" sklepo-serwisu proszę o kontakt mailowy. Nie wypada mi umieszczać danych osób bez ich wiedzy :))

13 komentarzy:

  1. Witam, czy można gdzieś te cuda kupić ??

    OdpowiedzUsuń
  2. To zależy czy pytanie dotyczy maszyn czy torebek, bo jak tego pierwszego, to dam namiary do sklepów, a jak drugiego, to u mnie ;))
    W odnośnikach po prawej stronie ekranu są sklepy, w których sprzedaję i znajdują się tam aktualnie dostępne produkty. Jeśli jakiegoś nie ma, to być może istnieje możliwość domówienia (wszystko zależy od tego czy materiał jeszcze jest). I oczywiście jak ktoś kupuje przez bloga czyli bezpośrednio u mnie, to -20% od tamtych cen :))
    Pozdrawiam
    MMS

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna recenzja. Ja skończyłam odzieżówkę, a masę profesjonalnych pojęć nie pamiętam, więc się nie przejmuj :)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo miłe słyszeć (a właściwie czytać) coś od profesjonalisty :)
      Pisałam tę recenzję, bo pamiętam ni cholerki nie umiałam znaleźć niczego takiego, gdy przymierzałam się do kupna maszyny.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Świetny opis :) i piękne torebki: )

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam
    Czy mogłabym prosić o orientacyjną cenę takiej maszyny? Recenzja bardzo pomocna, dziękuję. Ale model jakby wyparował z wyszukiwarki google, no nic nie mogę znależć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :)
      Moja maszyna, jak pisałam w poście, jest chińskim odpowiednikiem maszyny mitsubishi. Ceny maszyn są na prawdę zróżnicowane. Miałam trochę obaw kupując niemarkowy sprzęt, ale jestem w pełni zadowolona. Maszyna ma już prawie 2 lata i śmiga bez zarzutu, a kosztowała o wiele mniej niż sprzęt z "metką". Najlepiej chyba szukać okazji na allegro lub z serwisach polować na perełki. Jeśli chciałaby Pani namiar na "mój" serwis spod Poznania, to proszę o maila :))
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Witam, świetny tekst! Odpowiedziała Pani w nim na wszystkie pytania żółtodziobów :) jeśli to możliwe, to poproszę o kontakt do tego serwisu pod Poznaniem :) szczesniak.kamila@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareszcie ktoś napisał po domowemu o przemyslowce :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam.
    Myślisz że ta maszyna nada się do szycia tapicerki samochodowej?
    Chodzi mi o materiały z przyklejoną gąbką.
    Co prawda szyłem na niej w sklepi i na próbnym prostym szyciu dała rade.
    U mnie nazywa się ona japsew j-0628 ale to chyba ten sam model.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej. Do tapicerki tylko potrójny transport :)

      Usuń