Jestem taka podekscytowana!!! Chciałabym przedstawić mojego wybawiciela, piękny nowy nabytek, choć zabytek :) odziedziczony po dziadku i nadal sprawny, najprawdziwszy SINGER :D Teraz wreszcie mogę szyć absolutnie wszystko, co tylko zdołam wsunąć pod stopkę. Jestem pod takim wieeeeelkim wrażeniem! Moja Husqvarenka pewnie się czerwieni ze złości, że czasem przesiadam się na jej pradziadka, no ale bywa :) A poważnie, to maszyna jest w doskonałym stanie, precyzyjna, delikatna w prowadzeniu i nawet grube skóry jej nie straszne. W porównaniu z tym co teraz się produkuje, to nie ma porównania. Niedługo od tego pedału będę mieć nogi jak Pudzian :P
Z innej beczki: to rzadziej tu zaglądam, bo szyję wciąż i dyplom i torebki, no i maluję obrazo - kolaże, bo to także część dyplomu. Zrobiła się z tego jakaś ogromna kobyła i zabiera mi mocno dużo czasu. Ostatnio marzy mi się więcej snu :) Jeśli ktoś tu zagląda jeszcze, to za nieobecności przepraszam i wrzucam to i owo do obejrzenia:
Fragmenty dyplomu
...a torebki trafią do galerii Las Rąk, to nowe miejsce dla Manufaktury :) Po zaopatrzeniu się w górę skór, nowości i będzie więcej
Witaj
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię, że tak się cieszysz :)
Mi tez podobają się takie stare maszyny.
Twoja jest dodatkowo po dziadku, więc to już w ogóle super.
Pozdrawiam i życzę powodzenia z pracami dyplomowymi :)
Ada
Witaj
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię, że tak się cieszysz :)
Mi tez podobają się takie stare maszyny.
Twoja jest dodatkowo po dziadku, więc to już w ogóle super.
Pozdrawiam i życzę powodzenia z pracami dyplomowymi :)
Ada
Maszyna jest dla mnie zupełnie nową jakością, nie dość że stareńka, to niezawodna (odpukać) no i z "duszą", obym też kiedyś ją mogła przekazać dalej :)
UsuńA co do dyplomu, to przyda się powodzenie, bo jakoś się ociągam ;P
Moja mama ma starego Łucznika, co prawda nie jest tak stary jak Singer, ale z tych "przeszyję wszystko", więc jak mam kilka warstw do przeszycia to spinam i jadę do niej, bo moja nie daje rady.
OdpowiedzUsuńStare maszyny, okazało się, nie są takie straszne jak się wydają ;) Muszę jednak przyznać ze wstydem, że bardzo obawiałam się konfrontacji z nią, zwłaszcza, że nie miałam żadnej instrukcji, ni nic. Dzięki Maslance z forum szyjemy po godzinach, udało się ustalić, że maszyna ma już ponad 100 lat, bo pochodzi z 1905 roku i jest z edycji Sfinks. Niesamowite (jak dla mnie ;)
Usuńwow taka zabytkowa maszyna robi wrażenie przede wszystkim wizualne, a skoro działa to i w praktyce można się nią cieszyć :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, jest piękna sama w sobie, a szyje doskonale. Sama byłam zadziwiona! Widać porządne przedwojenne zawsze będzie w cenie ;)
Usuńmaszyna przepiekna i że jeszcze szyje i ma sie dobrze to fantastycznie :) torebki bardzo ladne :)
OdpowiedzUsuńWpadłam na Ciebie i Twoje dzieła przez portal świdniczanki.pl i jestem ZACHWYCONA. Nie wiedziałam, że w moim rodzinnym mieście się chowają takie cudotwórczynie. ; )
OdpowiedzUsuńA jako torbekoholiczka to już w ogóle zachorowałam na punkcie tych zrobionych przez Ciebie! <3
Witaj :)
UsuńBardzo mi miło, że podobają Ci się moje rzeczy - to wieeelki zastrzyk energii :))
Jeśli miałabyś chęć zobaczyć je na "żywo" zapraszam 11 listopada na Wrocław Fashion Meeting tam będę się wystawiać. A może kiedyś przyjdzie pora na Świdnicę. Kto wie..:))
Mieszkam we Wrocku, więc będę na pewno, uwielbiam takie imprezy! ; )
UsuńSuper, więc mamy duże szanse się spotkać :) no i dodałam Twojego bloga do obserwowanych, bo bardzo mi się spodobał :))
Usuń