Ostatnio wybraliśmy się z dwójką znajomych na zimowe ognisko na zamku. Śniegu sporo, mrozu też i dzięki temu wszystko lepiej smakowało: kiełbaski skwierczały, chlebek się rumienił a i herbata grzała. Tak, pierwszy raz piłam herbatkę prosto z płomieni. W życiu nic mi bardziej nie smakowało, bo wymarzłam porządnie :)
Wracaliśmy już po zmroku, więc chłód doskwierał, ale tylko do czasu. Dlaczego? Bo pierwszy raz w życiu (wybaczcie, ale mieszkałam zawsze z bloku, zawsze w mieście) widziałam żywe, WIELKIE dziki, które szukały jedzonka. Takie były dla mnie straszne, że wrzuciłam w nogach "piąty bieg" i mimo, że najmniejsza, szłam najszybciej i od razu mi było ciepło - nie tylko od przebierania krótkimi nóżkami :P Całe szczęście wieczór zakończyliśmy przy ciepłym rosołku oglądając śnieżyce z okna.
Podobno na wieżę da się "jakość" wejść niekonwencjonalnie, ale jak nie ma śniegu :)
Już trzymam patyk na ognisko! Zazdrościłam koleżance futrzanej czapy :D
A z szycia?
Filcowy debiut klasycznej formy - czyli wreszcie doczekałam się przesyłki i od razu maszyna poszła w ruch.
...a i kilka "starszych" modeli powstało :)
No i na koniec, jakbym mogła zapomnieć, zawitała do mnie przemiła ekipa portalu Naszaswidnica.pl, która powiedziała to i owo o mnie i moich torbach. Zapraszam do oglądania :))
http://naszaswidnica.pl/blog/2012/12/15/jak-zrobic-torebke-konkurs-video/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz