Sialala w końcu przywiozłam sobie z Łodzi, w nagrodę za zaliczoną ostatnią sesję na studiach, praskę kaletniczą!! Jupi! Mogę nitować, napować... i Bóg wie co jeszcze ;P Tyle jest tych końcówek i końcóweczek. Z tej radości pierwsza eksperymentalna, usztywniana "na poważnie" marine minimal - oczywiście z napką na przedzie. Bo jakby inaczej?
Zapinana na zatrzask. Wewnątrz w bawełnianej podszewce w paski:
kieszonka na zamek błyskawiczny oraz dwie wsuwki. Lekka i usztywniana,
dzięki czemu trzyma kształt nawet pusta.
wymiary to około 23x14x2cm.
Cudna i mój ukochany styl marine
OdpowiedzUsuńGratuluję nowego sprzętu w pracowni...niech się sprawuje jak najlepiej :) a torebka cudna...delikatna, filigranowa, urocza
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam :) zaraz kończę studia i mam nadzieję sprzęcicho się będzie przydawać jak najczęściej (w duchu: oby miało do czego...)
OdpowiedzUsuńGratuluję nabytku :) też się przymierzam, ale cena zestawu nieco przeraża ;)
OdpowiedzUsuńNo przyznam, nie jest to najtańsza rzecz, ale też (na szczęście) abstrakcyjnie droga. Poza tym, postanowiłam zaszaleć ;P
UsuńUwielbiam styl marine. Gratuluję zaliczeń !
OdpowiedzUsuńDzięki :) to już właściwie koniec studiów. Jeszcze tylko dyplom. ojojoj :/
Usuń